My?

Bartek, Święty, Grzyb

niesamowity człowiek, który poznaje świat tak, jak mu się podoba, nie ma, że ktoś mu każe, jak zachęcisz takiego, to pójdzie i sam się przekona, czy było warto, a czasem powie, że jednak nie. I to jest git!

Wrażliwy na piękno motyli w Batumi, smak granata z drzewa czy karalioka, serek homogenizowany z Radomia, wrocławską knyszę czy Babkę ponczową (jadłby do upadłego). Ogólnie to „Jedzenie mu nie szkodzi”(anonim).

Wesoły, choć uśmiech ma w dół, żartowniś i niezwykle praktyczny, bo nie ma to jak przygotować samemu krok po kroku wyprawę, a właściwie jej zarys. Jest prawdziwym odkopywaczem cennych informacji o danym miejscu, lubi grać w makao, pływać na basenie, przegrywac w aballona i towarzyszyć na pustyni o 4.30, kiedy słońce nawet za chmurami.

Sercem wciąż w Radomiu;)